Pioseenki ☻

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział VII

Bianca


Obudziłam się . Za 10 minut śniadanie . Ubrałam się w czarne spodnie od dresu i białą bluzkę z długimi rękawami przedstawiającą Myszkę Micki .
Gdy usiadłam przy stoliku Hadesa Nico tam siedział. Ciągle patrzył się w jedno miejsce. Miał ubrany czarny dres podobny do mojego tylko że miał ubrany kaptur który miał za zadanie skryć jego twarz. Pewnie nie chciał by ktoś się dowiedział gdzie patrzy.Dyskretnie zrzuciłam łyżkę. Schyliłam się i popatrzyłam w tą samą stronę ci Nico. Patrzył na dziewczynę o brązowych włosach do ramion , piwnych oczach i w niebieskim podkoszulku . Siedziała przy stoliku Hermesa jedząc musli. Siedziała na najdalszym miejscu całego stolika jakby chciała się nie przyznawać do wszystkich tam siedzących dzieciaków. Szybko wstałam . Nico się na nią nie patrzył , patrzył się na mnie. Na jego twarzy malował się uśmiech. Usiadłam obok niego , podsunął mi miskę z owsianką.
-Cześć siostruś.-powiedział rozbawionym głosem.
-Hej braciszku , coś się tak rozchmurzył ? -spytałam nie kryjąc zdziwienia.
-Cieszę się że jesteś . A poza tym poznałem kiedyś taką fajną dziewczynę...-zaczął.
-Kiedyś?-spytałam.
-No dobra dwa dni temu.-przyznał. Roześmiałam się , przyłączył się do mnie. 
-I?-zachęciłam go do dalszej rozmowy.
-No i mi się ona podoba. Ma na imię Grace - powiedział pokazując głową w stronę tamtej dziewczyny.
Wiedziałam!
-Naprawdę? To super ! Zagadałeś do niej?-spytałam szczęśliwa.
-Tak. Przegadaliśmy cały trening!!-powiedział.
-Braciszku , jestem taka szczęśliwa ! -to mówiąc przytuliłam go.
W tym momencie przede mną usiadł.............. Apollo. Uśmiech zszedł mi z twarzy.
-Ehhh to ty.-mruknęłam.
-Tak to ja , no weź ! Trochę więcej entuzjazmu.-powiedział i mrugnął do mnie.
-Widzę że się wyleczyłeś . A szkoda bo z oparzeniem na pół twojej gęby wyglądałeś komicznie.-powiedziałam szyderczo.
Nico popatrzył na mnie a potem na niego. 
Nie wtrącił się tylko kończył jeść.
-Masz jakiś problem?-spytał się mnie Apollo.
-Tak-przyznałam szczerze.
-Powiedz mi , to może to załatwię.-powiedział.
-No bo wiesz że zaczęłam nowe życie i nie mam zamiaru go tak szybko kończyć.....-zaczęłam.
Apollo pokiwał głową tym samym dając mi do świadomości że on chce usłyszeć więcej. I dobrze.
-Widzisz ... załóżmy że życie dzielimy na 100 % I w moim życiu jest 99% rzeczy które lubię , chcą dla mnie dobrze i wszystko jest okey. Natomiast zostaje ten 1% który chociaż wydaje się taki mały to jednak w moim życiu przeważa to 100% Rozumiesz?-spytałam.
-Tak . A czym lub kim jest to 1%?-odpowiedział.
-Tym jednym procentem jest..... jesteś ty.-powiedziałam i wstałam z miejsca. Ruszyłam w stronę wyjścia. Apollo poszedł za mną ruszyłam pędem przed siebie. Bóg mnie gonił. Ehhh. 
Znalazłam się na drodze prowadzącej do domków gdy Apollo mnie chwycił za ramię . Odwrócił mnie przodem do niego.
-Bianca czemu ty nie rozumiesz że cię kocham?-spytał.
-Ja to rozumiem! Ale mam dość tego że ciągle za mną latasz! Chcę iść do sklepu? Ty idziesz ze mną!! Mam tego dość!! Puść mnie!! Bo zawołam tatę!!!!-krzyknęłam. Apollo zmniejszył siłę w uścisku. Skorzystałam  z tego i pobiegłam w stronę moje domku. Wparowałam do niego i zamknęłam na cztery spusty. Dobrze że okna były zamknięte.
-Bianca? Co się stało?-usłyszałam głos.
Popatrzyłam się na tą osobę. Była nią Hazel.
-O Styksie! Nie wiem co robić ! Apollo dobija mi się do drzwi ! -powiedziałam.
Hazel przytuliła mnie.
-Spokojnie , załatwimy to.-to mówiąc wyciągnęła miecz.
Podeszła do drzwi.
-Słuchaj! Jesteśmy uzbrojone , mamy w zanadrzu masę martwych dusz i dużo ostrych kamieni szlachetnych i jeśli stąd nie pójdziesz to wykorzystamy to na tobie!-wykrzyknęła.
-Wpuść mnie!!!! Muszę pogadać z Biancą!-odkrzyknął Apollo.
-Liczę do trzech!-odpowiedziała Hazel.
-Ale ja ....-zaczął.
-Dwa!!
-Zaraz a gdzie jeden?-spytał Apollo.
-Ostrzegam!
-Dobra idę!- to mówiąc Apollo poszedł.
Hazel uśmiechnęła się.
-I po sprawie.
-Dzięki-powiedziałam.
-Czego on chciał?-spytała.
-Długa historia..
-Opowiadaj.- powiedziała i usiadła na kanapie. Poszłam w jej ślady.
-Tylko nikomu nie mów!-ostrzegłam.
-Przyrzekam na Styks -potwierdziła.
-No więc wczoraj podczas kolacji odeszłam do Leona . Poszliśmy pozwiedzać obóz. Zostaliśmy dłużej przy rzece i wtedy pod osłoną nocy Leo mnie pocałował. W usta. I tak staliśmy przez jakiś czas i na polanę wparował Apollo. Skoczył na Leosia dusząc go. Upadli na ziemię. Byłam sparaliżowana strachem.
Leo wezwał ogień do ręki i przyłożył ją do twarzy Apolla. On odskoczył . Pomogłam Leosiowi wstać i ruszyliśmy w stronę jadalni. Wtedy Leo dostał w tył ramienia strzałą. Wezwałam zmarłych którzy zaczęli się bić z bogiem. Z wysiłkiem udało mi się dociągnąć chłopaka pod drzewo .... a dalej to już znasz....-wyrzuciłam z siebie. Hazel uśmiechała się.
-Cieszę się że Leo znalazł tą jedyną. A ty nie martw się ja i mój chłopak Frank obronimy cię przed Apollem.-powiedziała.
-Dziękuje , choć z Apollem dam sobie radę ale boję się o Leosia i o tą przepowiednię....-powiedziałam.
W tym momencie do domku wszedł Hermes.
-Bianco .... z Leonem jest coraz gorzej...-powiedział wprost.
Popatrzyłam na niego.
-Jak to? Co mu jest?-spytałam. Gardło miałam ściśnięte , mój żołądek podskoczył mi do gardła.
-Ma straszną gorączkę , ciągle wymiotuje i majaczy.-wytłumaczył.
Nie czekając co powie dalej ruszyłam pędem w stronę domku Hefajstosa. Gdy weszłam do niego wokół jednego łóżka była masa ludzi : Atena , Chejron , Zeus, Hefajstos , Jason , Piper, Annabeth , Percy , Frank i Nico . 
Podeszłam do łóżka . Leżał na nim Leo. Mój kochany Leo! Wyglądał okropnie.
Blady,zmęczony,wychudzony. Poczułam zapach śmierci , bólu , strachu, nienawiści , współczucia , żalu  i ....
-Klątwa.-powiedziałam.
-Co?-spytała zdezorientowana Atena.
Wszystkie oczy popatrzyły na mnie .
-Apollo rzucił klątwę na Leona-powiedziałam.
-Ja nic nie czuję prócz bólu , nienawiści , strachu i śmierci.-odezwał się Nico.
-Ale ja wiem że to klątwa. To by wszystko wyjaśniało.... -mówiłam niby do siebie niby do innych.
-Jak to Apollo?-spytał Zeus.
-No normalnie.-odpowiedziałam.
-Jak go dorwę...-zaczął Hefajstos.
-Hefajstosie... proszę-powiedziała Atena.
Hefi wzdychnął . 










Mam nadzieję że się podobało ;3 
~Ana


7 komentarzy:

  1. Leo ! Nieee umieraj mi yyy znaczy jej tu !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ania nie jest taka zła, żeby zabić ulubionego bohatera...
    Hefi? Fajna ksywka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Musiałam coś wymyślić bo by Hefajstos się powtórzył ... wiesz jako słowo . Cośtam w bliskim sąsiedztwie. ..
    Czy coś...
    ~Ana

    OdpowiedzUsuń
  4. No przecierz wiem. Uuu hej Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział naprawdę masz talent do pisania
    ;)

    OdpowiedzUsuń