Pioseenki ☻

wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział XVI

Szampańskiego Sylwestra u Dionizosa  Kochani !
Tylko się nie upijcie !
Bo potwory  Was zaatakiują :o

  

No to łapcie!!!!!!!!
;* ;* ;* ;* ;* ;* ;*

Bianca 

Rozejrzałam się po jadalni.
Leo siedział przy swoim stoliku i uśmiechał się do mnie.
Posłałam mu całusa.
-Hej , siostra-usłyszałam.
Spojrzałam na Nica.
Usiadł przedemną zasłaniając mi Leosia : (
No cóż.
To jest miłość.
On tego nie zrozumie.
Nico oczywiście.
Chyba że sie mylę....
Możliwe...
że się mylę.
-Hej-uśmiechnęłam się.
-Co tam?-spytał.
-Dobrze-pokiwałam głową.
-U mnie też. Co robisz po śniadaniu ?-spytał.
-No po śniadaniu ... to idę na trening..-odpowiedziałam niechętnie.
-Ale o tej godzinie nie ma treningów-odpowiedział.
-Mam te takie specjalnie zaawansowane ...-wytłumaczyłam.
-A no chyba że tak-odpowiedział.
Spojrzałam na zegarek.
-Muszę iść , trzymaj się brat-powiedziałam.
Wyszłam z jadalni i ruszyłam w stronę areny , gdy do niej dotarłam czekał już tam na mnie Chejron , Apollo , Zeus , Artemida ,Hermes, Ares.
Zdiwiłam się.
-Pozostali bogowie są dla ochrony gdyby potwory uciekły-wytłumaczył Chejron.
-Dobra-powiedziałam.
-Na początku musisz wybrać potwora -powiedział.
-Jakieś propozycje?-spytałam.
-Minotaur ?-spytał Apollo.
Zmarszczyłam brwi.
-Łatwe-powiedziałam.
-Meduza?-spytał.
-Banał.
-Mantikora?-spytał poddenerwowany.
-Wątpisz w moje umiejętności ?-odpowedziałam pytaniem.
-Podsuwam pomysły-odpowiedział.
-Dalej-powiedziałam.
-Clarissa?-spytał.
-Nie chcę jej zabić-odpowiedziałam.
Ares spojrzał na Niego złowrogo.
-No to co ?-spytał Apollo.
-Niewiem , wybierzcie coś.-skierowałam to pytanie do pozostałych.
-Arachne-powiedział Zeus.
-Oh wujku ty naprawdę chcesz żebym....-zrobiłam przerażoną minę-ją zabiła?-dodałam sarkastycznie.
-No oczywiście-zaśmiał się sztucznie Zeus.
-To co ?-spytałam.
-Mantikora i koniec-zdecydował Zeus.
-Dobrze , zacznijmy-powiedziałam.
Zeus machnął ręką i przedemną pojawiła się wielka skrzynia.
Bogowie chodzili wokół areny.
Skrzynia zadrżała.
Odsunęłam się.
W ręku trzymałam mój sztylecik.
Pomyślałam o mieczu , odrazu się w go zmienił.
Skrzynia otworzyła się.
Wyszedł z niej Pan Cierniak.
Uśmiechnęłam się.
-Hej!-krzyknęłam.
Zamarł.
Powoli spojrzał w  moją stronę.
Uśmiechnął się niepewnie.
-H-h-h-hej?-odpowiedział piskliwym głosem.
-Coś taki niepewny?-spytałam.
-Proszę zabij mnie chcę mieć to za sobą !!!!-upadł na kolana.
-Ej no dajmi się trochę pobawić!-powiedziałam.
-A-a-ale ja Cię proszę-e-ee-błagał.
-Dobrze się czujesz?-spytałam.
-T-t-tak-odpowiedział.
-Nie sądze-powiedziałam.
-J-j-ja m-m-muszę stad odejść-powiedział.
-Dlaczego?-spytałam.
-B-b-bo tak-powiedział.
-Bo?-spytałam.
-Bo ja ...... Ona mnie zabije jeśli się dowie że Cię nie zabiłem wtedy-powiedział.
-Masz na myśli Central Park...... I masz na myśli Gaję....  i tak byś umarł-powiedziałam.
-Nie .... Ona by mnie torturowała a ja nie umarłbym ..... -powiedział.
-Na to nie wpadłam-przyznałam.
-No to rób to-powiedział.
Podszedł do mnie.
Zeus i Ares podeszli bliżej.
Cierniak był blisko za blisko.
Niemiałam czym oddychać.
Jego zapach ........... 
bleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee !
Stanął przedemną.
Odkręciłam głowę w prawo.
Znaczy się chciałam.
Cierniak chwycił mnie za brodę.
Spojrzał mi w oczy.
Przełknęłam ślinę.
-Czego chcesz?-spytałam.
-Chcę powiedzieć Ci prawdę-powiedział.
-I im-dodał.
Wskazał głową w stronę bogów.
-Co chcesz mi poiedzieć?-spytałam.
-Przepowiednia nie dotyczy zabicia Gai...-zaczął.
-Co?-spytałam.
-No dobra dotyczy ale przepowiednia od zawsze dotyczyła Ciebie Bianco.-powiedział.
-Aha. Ale dlaczego mnie?-spytałam.
-Bo ty musisz zabić swoją matkę-powiedział.
-Co?-spytałam z niedowierzaniem.
-Taka jest prawda , twoja matka jest po stronie Gai, Udzieliła jej swojego ciała-powiedział.
-O nie-powiedziałam.
-Nie to nieprawda !!! Nie!!-krzyknełam.
Odepchnełam go od siebie.
Upadłam na kolana.
Zaczęłam płakać.
Artemida podbiegła do mnie.
Przytuliła mnie.
-Wszystko dobrze-pocieszyła.
Spojrzałam za siebie.
Zeus i Ares przytrzymywali Cierniaka.
Patrzył na mnie.
-Przepraszam ale gdybym Ci tego nie powiedział załamałabyś się przed ostateczną walką-powiedział.
-Dziękuje-powiedziałam.
-Jest coś jeszcze?-spytała Artemis.
-Tak-pokiwł głową.
-Chodźmy do jadalni-powiedziała Artemida.
I ruszyliśmy w jej stronę.

Sory że krótki ale lepszy taki niż nic !!!
KOCHAM WAS!!!!!
To ostatni wpis w tym roku !!!!!!!
SZALONEGO SYLWESTRA!!!!!!!!!!!!!!


A.








środa, 25 grudnia 2013

KOCHANI

Ja Wam serdecznie bardzo mocno dziękuję że odwiedzacie i czytacie mojego bloga ale Wiecie są Święta no nie?
Więc są  sprawy.....

  • Są Święta więc teraz nie będę pisać rozdziałów : ( 
  • Jest mi z tego powodu smutno : (
  • I coś jeszcze chce Wam życzyć przepięknych chwil z rodziną , szalonego sylwestra i czego tylko chcecie kochani !!!!!  
Wesołego jajka  ! Oj to nie ta bajka ! Przepraszam pomyłka! Miała być choinka !!
Niech te Święta tak wspaniałe,
będą całe jakby z bajek.
Niechaj gwiazdka z nieba leci,
niech Mikołaj tuli dzieci...
biały puch niech z nieba spada,
niechaj piesek w nocy gada,
niech choinka pachnie pię
knie
no i radość będzie wszędzie !


Wesołych Świąt kochani !!!!



~ Ana 

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział XV

Ten rozdział pragnę zadedykować ..... Anicie ☻
Robisz najlepsze konkursy i zabawy!
Jesteś najfajniejszą Thalią jaką kiedykolwiek poznałam.
Masz dzisiaj urodziny więc życzę Ci masakrycznie dużo szczęścia, które Cię nigdy nie opuści (bo  jak opuści to ja z Nemezis mu pokażemy !!!!) , zdrowia , radości , pieniędzy , i czego tylko sobie wymarzysz !!!
Specjalnie dla Ciebie nakierowałam drogę Thali i drogę Luka by się spotkały.....
Zanuć sobie pod nosem 100 lat bo ja no wiesz nie mogę....
Dziś pijemy za twoje zdrowie!!!
Dionizos da pić.
Pijany Apollo zagra.
Luke poprosi cie o rękę ...
No z tym ostatnim to przesadziłam...
Chyba...
*-*


Bianca


-Bianca! Gratuluje! - ktoś krzyknął.
-Wymiatasz!-ktoś dodał.
No i co ?
Ja nie jestem Percy.
Był wieczór.
Wszyscy usiedli na miejscach.
Ogień płonął.
Dzieci Apolla wraz z muzami śpiewali.
Dzieci Aresa i Hermesa żartowały.
Gdzie nie gdzie siedziały pary , przytulając się.
-Chodź do nas!-powiedział Zeus.
No więc usiadłam na ziemi zamykając krąg składający się z Afrodyty , Aresa , Zeusa i Artemidy.
-Dałaś popalić tej małej.-zachwyciła się Afrodyta.
Uśmiechnęłam się.
-To było proste-powiedziałam.
-No nie bądź już taka skromna-zażartował Ares.
Zaśmialiśmy się.
Bogowie pili nektar a ja coca-cole waniliową.
-To miłe z twojej strony ze pomogłaś tej rzymiance-odezwała się Artemis.
-Jesteś na mnie zła że odeszłam?-spytałam.
Artemida uśmiechnęła się blado.
-Nie , to twój wybór.-powiedziała.
Spojrzała mi w oczy.
Wytrzymałam jej spojrzenie.
-Hej  ,  czy to ...?-spytał Zeus.
Spojrzeliśmy w ta samą stronę co on.
Ku nam szedł ........ Apollo.
Ubrany był w jasnoniebieski podkoszulek i.....
granatowe legginsy....
Jego grzywka zaczesana była na lewy bok.
Ha źle.
Ja lubię chłopaków , którzy jak maja grzywkę mają ją zaczesaną na prawo.
A po za tym to nie lubię blondynów.
Artemida , Ares , Afrodyta i Zeus zaśmiali się , dołączyłam się.
Apollo wszedł na sam środek areny.
Herosi , rzymianie i łowczynie wybuchli śmiechem.
Bóg zaczerwienił się.
Podeszłam do niego.
Próbowałam stłumić chichot.
-Oh , Apollo !!-zaśmiałam się.
Rzymianie zamarli.
Spojrzeli wielkimi oczami na boga.
-Nie no nie mówcie że to Apollo!-któryś z nich krzyknął.
Apollo spojrzał w tamtą stronę.
-Niestety to ja-przyznał.
Śmiałam się.
Podszedł do mnie roześmiany Leo , chwycił mnie za rękę.
-Miłej zabawy życzę..-powiedział.
Pociągnął mnie lekko za sobą.
Apollo był smutny.
-To gdzie idziemy?-spytałam.
Leo odwrócił się do mnie przodem.
Pocałował mnie.
Odwzajemniłam.
Przyciągnął mnie do siebie.
Moje ręce powędrowały do jego włosów.
-Ekhm-ktoś chrząknął.
Odsunęliśmy się od siebie niechętnie.
Spojrzałam w tamtą stronę.
Stał tam mój tata.
Zaczerwieniłam się.
-O hej tato-powiedziałam zmieszana.
Spojrzałam na Leona.
Leo spojrzał na mojego tatę.
-Eee dobry wieczór panie Hadesie-powiedział.
-Ahh ta dzisiejsza młodzież....-powiedział.
Uśmiechnął się do nas.
Puścił oko do Leona.
-Tylko ją pilnuj-rozkazał.
-Tak jest!-odpowiedział Leo.
Chodziliśmy po obozie.
Czasami stawaliśmy by się pocałować.
Nagle poczułam się senna.
Ziewnęłam.
-Jesteś śpiąca?-spytał się Leo.
Pokiwałam głową.
Leo wziął mnie na ręce.
-Ej no nie musisz tego robi-pisnęłam , ale Leo nie chciał odstawić mnie na ziemię.
Doszliśmy do mojego domku.
Leo położył mnie na łóżku.
Pocałowałam go.
Odwzajemnił.
-Muszę iść-powiedział nie chętnie .
-Jesteś śpiący?-spytałam.
Pokiwał głową.
-Nie musisz iść. Moje łóżko jest wystarczająco duże-powiedziałam.
Leo uśmiechnął się.
-A co by pomyślał twój tata?-spytał.
No właśnie co?
-Wolę nie wiedzieć.-powiedziałam.
-Przyjdziesz jutro?-spytał.
-A jak?-odpowiedziałam pytaniem.
Leo wyszedł.
A ja zasnęłam.




























Gdy się obudziłam zdałam sobie sprawę że nic mi się nie śniło.....
Dziwne....
Wzięłam szybki prysznic .i ubrałam się w szary dres.
Poszłam do jadalni.
Usiadłam przy moim stałym miejscu.
Na talerzu ktoś zostawił karteczkę.
Otworzyłam ją.
Było na niej napisane :

          "Dzisiaj w nocy bardzo tęskniłem
       ♥         ♥♥     ♥        ♥     ♥♥♥♥                ♥       ♥
       ♥       ♥    ♥     ♥     ♥      ♥♥                     ♥       ♥
       ♥♥♥    ♥♥           ♥         ♥♥♥♥                   ♥♥♥
       

                                       
                                                          LEO ♥  "
Jaki on kochany!!!!
Apollo nigdy mi czegoś takiego nie zrobił!




SORKI ŻE KRÓTKI ALE MÓJ BRAT CHCE KOMPA BO MU GO ZABRAŁAM ;D
Apollo w granatowych leginsach ?
Zawsze!
Piękna karteczka od Leosia?
Zawsze!
~Ana




Twoje zdrowie Thalia!!!!!!!!!!!!!!!!




   ☻☻☻☻      ☻☻☻☻         ☻☻☻               ☻☻         ☻              ☻      ☻      ☻☻☻☻
             ☻        ☻            ☻     ☻         ☻       ☻       ☻      ☻               ☻               ☻
         ☻           ☻              ☻    ☻☻ ☻          ☻        ☻      ☻              ☻      ☻      ☻☻☻
     ☻               ☻              ☻    ☻☻               ☻        ☻      ☻     ☻     ☻      ☻      ☻                
 ☻☻☻☻       ☻☻☻☻         ☻        ☻           ☻☻          ☻              ☻      ☻      ☻☻☻☻




☺☺☺☺☺☺  ☺            ☺          ☺☺             ☺                         ☺          ☺             ☺     ☻
          ☺            ☺            ☺       ☺      ☺          ☺                                                        ☻     ☺
          ☺            ☺            ☺    ☺            ☺      ☺                          ☺          ☺             ☺     ☻
          ☺            ☺☺☺☺☺  ☺                ☺    ☺                          ☺          ☺             ☻     ☺
          ☺            ☺            ☺  ☺☺☺☺☺☺    ☺                          ☺          ☺             ☺     ☻
          ☺            ☺            ☺  ☺                ☺     ☺                         ☺          ☺    
          ☺            ☺            ☺  ☺                ☺     ☺☺☺☺☺☺     ☺          ☺             ☻     ☺


MAM NADZIEJĘ ŻE NIESPODZIANKA SIĘ PODOBA?
NAPIS MIAŁ BRZMIEC :
ZDROWIE THALII !!
ALE PO SPRAWDEZNIU JAK TO WYGLĄDA , TO WYGLĄDA BRZYDKO ; (
JA SIE STARAŁAM!!!
NIEEEEE........
Jak to napisalam efekty były piękne....a jak sprawdziłam jak to bedziewygladac to wyszlo kiepsko....
probowałam poprawic ale wychodzilo gorzej....
to mial byc PIĘKNY PREZENT...taki wyjatkowy....
Przepraszam Thalia jak zwykle zawiodłam...
: ( : ( : ( wybacz !!!!!



sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział XIV :D

 *DO WAS* 
Piszczie na mojego e-maila wszysko , nawet krytykę !!
Wasze obrazki , rysunki , zachęty , pytania , pomysły ...... no wszystko !!!!!!!!!!
Mam nadzieję że ktoś coś napisze.....
Bo na razie nic 




Bianca 
-Zawróć!-krzyknęłam do Boba.
-No dobra już.-odpowiedział.
-Nie!-odkrzyknęła Chione-nasza misja!
-Nasza?!-byłam oburzona.
-No dobra , moja misja....-przyznała.
Co? Nie wiem czy się śmiać , czy płakać....
-Co ty wygadujesz?!-wrzasnęła.
-A co myślałaś że ja Ci pomogę? Phi. To był nasz pomysł , mój i Kalipso .... Nie domyśliłaś się ? A niby za co bym miała się na nią gniewać ? -odpowiedziała.
Zamarłam.
Bob też zamarł.
-Ty!-krzyknął Leo i w jego ręce pojawił się ogień.
Skierował strumień prosto w Chione.
-NIE!!-wrzasnęła i otworzyła drzwi rzuciła się na ziemię.
-Zginiesz!!! A ty Bianco pożałujesz że go pokochałaś!!! Zniszczę Was!!! Wszystkich!!!! - krzyknęła Chione.
Zaczęłam płakać.
Leo mnie przytulił. Pocałował w czoło.
-Wszystko będzie dobrze-szepnął mi do ucha.
Pociągnęłam nosem.
Tak.
Dam radę.
-Bob przyśpiesz-powiedziałam.
-Tam są wszystcy , twój ojciec mnie wyleje-powiedział przestraszony.
-Dobra , wychodzimy , dzięki Bob-powiedziałam.
Znaleźliśmy się sami wśród drzew.
-Stójcie!-ktoś krzyknął. Posłusznie wykonaliśmy zadanie.
Przed nami pojawila się Annabeth.
Uśmiechnęła się.
-O to wy!-powiedziała.
-Chcieliście uciec?-spytała.
Leo wystrzerzył zęby udając głupiego.
-Nie no co ty !-odpowiedział.
-Bianca?-usłyszałam znajomy głos.
Rzuciłam się w stronę głosu.
-Oh tato! Nie chciałam . Nie wiem co się stało .... ja ... jakbym spała...to było dziwne....-powiedziałam.Przytuliłam się do niego.
Był zmieszany , ale na jego twarzy malowała się ulga.
-Dobrze że jesteś-szepnął.
-Wracajmy do obozu-powiedziała Annie.
-Tak-odpowiedzieliśmy razem z Hadesem.
Tak wiem. Nie ładnie kłamać ,ale mój tata by zabrał mnie do domu! A tego nie chcę !
Gdy wyszliśmy z lasu podbiegł do nas Zeus.
-Oh Bianca!! Już myślałem że przeszłaś na stronę Gai!-powiedział.
Miło słyszeć że się mój wujek o mnie martwił.
-Nie no co ty wujku!!!! Jestem z Wami!!-powiedziałam , udając rozbawienie.
-Chodźmy , zapowiada się zabawa . -rzekł.
Zdziwiłam się , inni też ale posłusznie poszliśmy za Zeusem.
Doszliśmy do ścianki wspinaczkowej.
Przed nią były trzy grupki.
Łowczynie,
Herosi,
Rzymianie...
Na podeście pod ścianką stał Dionek i Kate.
-Witam wszystkich!!!! Jako isz Kelly jest córką Gai ma prawo wybrać trzy osoby z każdej grupy które się z nią zmierzą !!-zakrzyknął.
Niektórzy Herosi sztucznie zawiwatowali.
Dionizos posłał wszystkim ostre spojrzenie.
-Kogo więc wybierasz?-spytał.
Ja , Leo i Annabeth weszliśy w tłóm herosów.
-Podobno ma taką moc że jak zrobisz krok to umrzesz-ktoś powiedział.
Znaleźliśmy się na samym przodzie przy Jasonie , Percy'm , Piper i Nico.
Kate spojrzała na nas.
-Hmmm może Bianca?
Zesztywniałam.
-No idź pokaż jej gdzie jej miejsce-szepnął mi do ucha Leo.
A co mi szkodzi?
Weszłam na podest i stanęłam obok Dionizosa.
-O co chodzi?-spytałam.
-Na samej górze znajdują się cztery diamenty , biały , pomarańczowy , fioletowy i zielony. Każda z Was ma przydzielony kolor , ty masz pomarańczowy. Musisz jak najszybciej zdobyć swój diament. Ale wiesz wszystkie ruchy dozwolone.-powiedział.
Dołączyła do mnie Thalia.
-Hej-powiedziała.
Miała przy soie łuk i ochraniacze.
-Hej-powiedziałam.
Dołączyła do nas jakaś rzymianka.
-To jest Reyna , pretorka rzymian-powiedział Dionizos.
Ona też miała broń i zbroje.
Kate też.
Tylko ja nie...
-Zaraz a zbro..-zaczełam gdy Dionizos mi przerwał.
-Macie do wykorzystania wszystkie moce!!!!!! No to gotowe? Start!-krzyknął.
Wszystkie ruszyły przed siebie.
Ruszyłam ostatnia.
Z grupy herosów usłyszałam pomruki.
-Nie no , przegramy , Percy by wygrał-ktoś powiedział.
Percy?
Ja nie jestem Percy!
Jestem Bianca di Angelo , jestem córką Hadesa , byłą łowczynią , mam kochanego chłopaka i jestem niezastąpiona !
Przyśpieszyłam.
Weszłam na ściankę.
Po co trud?
Pomyślałam o piętrze między poziomami.
Pojawiłam się tam.
Z dołu było słychać krzyki zachęty.
Popatrzyłam na akcję która się tu odbywała.
Thalia i Reyna biły się .
Reyna wbiła paznokcie w policzek Thali.
Ałć.




















Thalia uderzyła rzymiankę ręką w brzuch.
Reyna zatoczyła się.
Ojej.
Złapała nadgarstek Thalii i wykręciła.
Przez twarz łowczyni przeszedł ból.
Zacisnęła wargi.
Kopnęła Reynę w brzuch.
Dziewczyna by upadła z 4m gdyby nie moja reakcja.
Machała rękami próbując utrzymać równowagę.
Złapałam ją za prawą rękę i pociągnęłam do środka.
Spojrzała na mnie.-Dzię..-zaczeła gdy nagle obok nas w powietrzu spadła na sam dół Thalia.
Spojrzałam w dół.
Dzieci Apolla i łowczynie podbiegły do niej.
-Idź nie chcę skończyć jak ona-powiedziała Reyna.
Spojrzałam na nią.
-Ja też nie.-powiedziałam.
Wspiełam się na ściankę.
Stałam nogami na kamieniu wychodzącym ze ścianki.
Nagle kamień się ruszył.
Chwyciłam się dachu ścianki.
Podciągnęłam się rękami.
Przeturlałam się na środek dachu.
-OOOO! Bianca-powiedziała Kate , która stała nade mną.
Uśmiechnęła się do mnie.
W ręku trzymała sztylet.
-Pamiętaj że Leo jest mój-powiedziała.
-Oj nie.-powiedziałam.
Uderzyłam ją nogami w brzuch.
Przeszła pare kroków w tył.
Podniosłam się i stanęłam przodem do kamienia gdzie były poukładane kamienie.
Między kamieniami wiły się węże.
Usłyszałam jak Kate biegnie w moją stronę.
Rzuciłam się w prawą stronę.
Doczołgałam się do krawędzi i rzuciłam się w dól.
Usłyszałam krzyki.
Upadłam.
Podniosłam się.
Wokół mnie pojawili Apollo i Leo.
Chwyciłam się za brzuch.
-Dam sobie radę..-wydusiłam.
Wstałam.
Spojrzałam w stronę Rzymian.
Patrzyli na mnie z pogardą.
Obok Reyny stała Hazel i Frank.
Hazel chciała do mnie podejść ale dałam jej znak żeby tego nie robiła.
Herosi patrzyli na mnie z nienawiścią.
Obok mnie pojawiła się Annabeth.
-Wiesz , nie przejmuj się . Każdemu się zdarza.-pocieszała mnie.
-Czym mam się przejmować?-spytałam głośno.
Herosi spojrzeli na mnie z obrzydzeniem.
-No przegraliśmy-ktoś powiedział.
Wzruszyłam ramionami.
Wzięłam rękę z brzucha i rzuciłam pomarańczowy diament w stronę Annabeth.
Dziewczyna była zdumiona.
Leo przytulił mnie.
Inni zawiwatowali.
Ruszyliśmy w stronę ogniska.
~Ana
P.S
Chyba założe nowego bloga!!!
Ale nie związanego z serią PJ i OH !!!
Inną.
Własną historię napiszę!!!
Yey ;3



*Team Praetor*






piątek, 20 grudnia 2013

Dla Fanów PLL i moich fanów ^^

A tu coś dla fanów Pretty Little Liars
z dedykacją dla mojej przyjaciółki
Lenie ☻












To chyba najlepszy kawał A.



Wykonawcą zostałam ja;D

Na prośbę A.
Oczywiście XD 



Hej wpadłam na genialny pomysł!!!!

Jeśli macie zastrzeżenia , pomysły lub prośby lub chcecie ze mną pogadać to zapraszam na mojego e-maila :
aniagalos99@wp.pl

Tam wysyłajcie jakieś śmieszne foty , rysunki , listy i wszystko co chcecie!!!
Taka skrzynka dla moich fanów!!!

Piszcie jakieś pytania a ja od czasu do czasu na moim blogu będę na nie odpowiadać ....
To chyba fajny pomysł , no nie?





Mam nadzieję że jakieś wiadomości nadejdą ;D 

No a na pytanie IGGY i Kasi odpowiem już 2 stycznia!!!!!! Ablo Kasi na Facebooku...

Napis:
*Spokojnych Świąt dziewczyny*
Lena , Oliwia i fani PLL będą wiedzieć o co chodzi ^^ 
No to buziaki !!! 
~Ana 

czwartek, 19 grudnia 2013

Pamiętnik Nicka

Dam Wam pamiętnik Nicka a już jutro postaram się dodać XIV rozdział ;3
Sorki że nie pisałam ale była nauka i to straszna no ale święta już nie długo !!!!
~Ana 


 Nico do Angelo 
          Świat widziany moimi oczami

Dziś był jeden z najdziwniejszych dni w moim życiu....
Dlaczego?
Sam nie wiem.
Na początku było idealnie.
Grace i ja wyznaliśmy sobie miłość i takie tam.
Szczegóły później.
Mieliśmy iść właśnie na zajęcia z strzelnictwa gdy nagle usłyszałem krzyk Leona.
Mówił że Bianca uciekła.
Wszystcy go usłyszeli.
Wszystcy pobiegli w pogoń za moją siostrą.
Była im potrzebna do przepowiedni ale tylko czterem osobom zależało na niej naprawdę.
Pierwsza osoba to ja.
No co? To moja siostra nie chcę jej stracić po raz drugi!
Druga osoba to Hazel.
To też jej siostra. Razem jesteśmy rodzeństwem. Hazel polubiła Biance i myślę że Bianca polubiła Hazel.
Trzecia osoba to Leo.
Można odczuć jak ten chłopak jest w niej zakochany! To tak samo jak ja z Grace!!!
Pobiegł w las za nią i wogule się nie zatrzymywał. 
Natomiast czwartą osobom był   Hades.
Tak nasz tata. To w sumie jest dziwne ale i też nie dziwne. Nie dziwne bo to przecież nasz tata i nie chce nas stracić prawda? Ale dziwne bo tata to bóg , a bogowie to przeżyją śmierć ukochanego dziecka a potem o nim zapominają lub dają mu życie wiecznie obok swojego boku.... No ale nikt jeszcze..
No dobra ja nigdy jeszcze nie widziałem tyle zawziętości i emocji na twarzy mojego ojca.
Był tak zestresowany i tak się bał że wokół niego wszystko więdło i zostawiał na ziemi czarną smugę. 
No więc w pogoń za Biancą ruszyli wszystcy.
Taki nakaz bogów....ble ble ble ble....Wielka Przepowiednia.....gadu gadu bleble.....Jeśli przeszła na stronę Gai? sru tu tu ble ble ble.... i tym podobne bzdety....
Biegłem za Leonem a inni biegli za mną.
Leo przyśpieszył i zniknął mi z pola widzenia.
Ups.
Biegłem przed siebie mając nadzieję że idę w dobrym kierunku. Nagle usłyszałem warkot silnika. Pobiegłem w tamtą stronę.
Wielki tytan wepchnął Biancę i Leona na tylne siedzienie.
Patrzyłem na niego.
Spojrzał na mnie i rzucił mi przepraszające spojrzenie.
Usłyszałem za sobą zduszony krzyk.
"To Japetos!" Odezwała się Atena.
"Bob" Powiedział Percy.
"Ten Bob?" spytała Thalia.
Annabeth przytaknęła.
"Nie zdążymy ich dogonić" rzuciła Artemida.
"Oni nie ucieknom " powiedziała pewnie Kate.
ZAPOMNIAŁEM O NIEJ BO JESTEM ZAJĘTY GRACE.
Więc nie bądź zły...
Dobrze?
A ! No tak obiecałem Ci relację......

Nie wiem jak to opisać.....


Grace jest najpiękniejsza.
Brązowe włosy.
Piwne oczy ,  które przypominają otchłań Tartaru....
Ale to jest takie urocze , nie straszne...
Gdyby mi kazano skoczyć z najwyższego klifu by ją uratować to bym tego nie zrobił.....





















Znalazłbym inny sposób. No moje życie też jest ważne! No dobra żartowałem.
Skoczyłbym a potem pojawił w innym miejscu.
Problem?



Najchętniej to bym caaaaaałymiiiii dniaaaaami przesiadywał z nią w moim domku.
Co byśmy tam robili?










No napewno wspólnie oglądalibyśmy  filmy ,
coś jedli,
gadalibyśmy sobie ,

coś trenowali ,
przytulalibyśmy się do siebie i 
napewno całowali.
^^ ^^ ^^ ^^ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥










Ojo rozpisałem się..
Strasznie boję się o Biancę , a jeszcze bardziej boję się 




Kate.
Ona jest jakaś dziwna.

Tak prosto z mostu.
No pamiętaj zero gadania o moich tajemnicach.
No kończę!
Buziaczki ;*
Nico di Angelo





Lubię was trzymać w napięciu..... chodzi o te niektóre momenty w tekście powyżej ^^
Czekajcie cierpliwie kochani^^
Akcja dopiero się zacznie !
~Ana 


* Zacna architektura milordzie*









niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział XIII

Dla Zeusa , Hery i Chucka Norisa...

Bianca

Biegłam.
Traciłam siły.
Muszę odpocząć.
Pomyślałam.
Tak. Wiem. Ale oni cie znajdą.
Powiedziała Chio.
Tak znajdą mnie i będą żądać wyjaśnień...
Nie mogę.
W sumie jeśli niema łowczyń to mnie tak prędko nie znajdą.
Pomyślałam.
Uśmiechnęłam się.
-Jest!!! Bianca stój , zaczekaj!!-usłyszałam. Uśmiech zszedł mi z twarzy.
Chciałam biegnąć dalej gdy ktoś sie na mnie rzucił. Upadłam plecami do ziemi. Otworzyłam oczy. Pierwsze co zobaczyłam to wielki smutne brązowe oczy. Wstrzymałam oddech. Ta osoba zbliżyła usta do moich.
Pocałowała mnie.
Po kilku sekundach zdałam sobie sprawę że tą osobą był Leo.
Odepchnęłam go.
-Zejdź ze mnie!-krzyknęłam.
Leo spojrzał na mnie.
-Bianca. Co ci takiego zrobiłem?-spytał.
Byłam zła , smutna i zmęczona.
-No właśnie. Nic. Ale co mi nie powiedziałeś ?! -krzyknęłam.
Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany.
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć dostałam wiadomość od Chione.
Idą.
-O nie. -szepnełam.
-Co?-spytał Leo.
Niemiałam czasu na wyjaśnienia.
-Bob! Potrzebuje twojej pomocy. Załatw jakiś szybki transport.-powiedziałam. Leo patrzył się na mnie z litością.
-Kim jest Bob?-spytał.
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć.
Usłyszałam ryk silnika samochodu.
Bob chwycił mnie i Leo w pasie i szybko wsadził nas na tylne siedzenie auta.
-Ej! On tu zostaje!-zaprotestowałam.
Leo spojrzał na mnie.
Był przerażony.
Bob ruszył.
-Wyrzucimy go po drodze-powiedział.
Nie to jest absurdalne!
Jak tak można?!
Bianca,On kocha inną.
Przypomniała mi Chione.
Tak wiem. Niemówmy już o tym!
Odpowiedziałam.
-Nie Japetosie. On zostaje z Nami. Musi Biance coś wyjaśnić.-odezwała się Chione.
Leo zamarł.
Zdziwiłam się.
Tylko ja słyszę...
-Witaj Leonie-syknęła bogini.
Leo krzyknął.
Wcisnął się bardziej w fotel.
-Ja się tylko witałam -powiedziała.
Siedziała na miejscu obok kierowcy.
Ja siedziałam za nią a Leo za kierowcą czyli za Bobem.
-Wiem. Ale jak widać On się boi-powiedziałam lekko.
-A ty się nie boisz?! Zostaliśmy uprowadzeni przez królową zimy i sprzątacza!!!-pisnął Leo.
-Ej! Licz się ze słowami!-krzyknął Bob.
-Oh. Biedne dziecko. Jak się domyśliłam znasz już Chione a to jest Japetos.-przedstawiłam.
-Mów mi Bob-powiedział tytan.
-Eee hej Bob . No to dokąd jedziemy? -spytał Leo.
-Właśnie , gdzie ?-spytałam.
Ci co siedzieli z przodu uśmiechnęli się.
-Niespodzianka.-powiedziała bogini.
-Widzisz?-szepnął Leo.
-Co?-spytałam.
Chłopak spojrzał szeroko otwartymi oczami w stronę moich sojuszników.
-Pewnie oddadzą nas w ręce Gai -odszepnął.
Wszyscy oprócz zdezorientowanego Leona zaśmiali się.
-Coś kiepsko z twoim zaufaniem. Nie ufasz mi?-spytałam.
Ej Chione ! Mam nowe motto życiowe !! Obczaj. Blisko a zarazem daleko. Rozumiesz?
Pomyślałam . Chione uśmiechnęła się.
Hahaha. Pomysłowe !
Odpowiedziała.
-Ufam. Ale czy ty mi też ? -spytał się Leo.
Patrzył na mnie.
Wbiłam wzrok w okno.
Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Moje zaufanie do ciebie zostało rozbite tak samo jak moje serce.-powiedziałam.
Spojrzałam na Leo.
Był smutny.
Wyglądał tak żałośnie że chciałam go przytulić.
-Przez kogo?-spytał.
-Przez ciebie.-wydusiłam.
Do moich oczu naleciały łzy.
Kochana , spokojnie , zero emocji , załóż poker face .
Szepnęła mi w głowie Chio.
Zdałam sobie sprawę że w aucie zapadła cisza.
-Dlaczego?-kolejne pytanie.
Nic nie powiedziałam.
-Mogę to naprawić?-spytał.
-Naprawić możesz maszynę !!!!  A wiesz kto ci pomoże? Kalipso !-krzyknęłam.
Leo zatkało.
-O czym ty mówisz?-spytał.
-Powinieneś się domyślić!-krzyknęłam.
Zapadła cisza.
-Ja jej nie kocham.-powiedział spokojnie Leo.
-Nie wcale.-powiedziałam sarkastycznie.
-Naprawdę.-szepnął.
-Nie kochasz jej ale nad tobą i nią wisi wielka więź która przewyższa inne emocje , uczucia.-odezwała się Chione.
-Chio , o czym ty mówisz?-spytałam.
Leo jej nie kocha !!!!!!!!!!!!!!!!!
Styksie!!!!!!!
Boreaszu!!!
Nie mogę uwieżyć!!!!!!
-Leo przysiągł na Styks że odnajdzie wyspę Kalipso. Niestety to jest nie możliwe.-powiedziała.
-Dlaczego?-spytał Leo.
-Bo Kalipso sama się wyzwoliła a pomogła jej Gaja i teraz ona jest w obozie a wszystcy pobiegli za mną, jeśli ona wszystko zniszczy i wprowadzi armię to pomyślą że chciałam odwrucić uwagę...-powiedziałam.
-Zaraz , to Kalipso jest w obozie?-spytał Leo.
-Kalipso jest Kate-powiedziałam.
Spojrzałam w brązowe oczy Leo.

Ojo....
~Ana

HEROSI !!!

Taka tam mała dawka śmiechu ;3

Prosto ze stronki na Facebooku :
Masz ADHD i dyslekcje? Nie martw się,nie jesteś debilem tylko herosem
Zapraszam do jej polubienia !
     Tak darmowa reklama.
     Ktoś chce? (reklamę)
   








SORKI ! Musiałam dodać ;3 ;3 ;3 ;3 ;3
~Ana

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział XII

Pewnie mnie zabijecie ...
W sumie nie wiem co mi do głowy wpadło ...
o_O 
~Ana 



Bianca 

Wreście byłam w domku.
Muszę spakować same najważniejsze rzeczy.
No więc wzięłam nektar , ambrozję , mały sztylet który zmienia się w różne bronie gdy tego chcę , parę narzędzi , linę , zapalniczkę ,zapałki , zeszyt i długopis , piżamę , spodnie i bluzkę , 
Moje karty kredytowe , i dokumenty.
No to chyba już wszystko.
Pomyślałam.
Hmm. Dobrze. Jak o czymś zapomniałyśmy to masz przecież pieniądze i mnie.
Odpowiedziała Chione.
Tak.
Pomyślałam.
Wszystko starannie ułożyłam w plecaku.
Ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju.
Zesztywniałam.
-Tak?-udało mi się powiedzieć z zaciśniętego gardła.
Do środka wszedł Leo.
Uśmiechnął się do mnie.
Przybrałam kamienny wyraz twarzy.
Zero emocji.
Obojętość.
Zupełnie jak Hera.
Powiedziała Chione.
Starała się rozładować napięcie.
Widzisz . Brałam u niej lekcje.
Odpowiedziałam i zaśmiałam się w myślach , Chio dołączyła się do mnie.
Wyraz twarzy Leona okazywał zaskoczenie , zdziwienie , smutek ( co mnie szczegulnie zabolało) i niezrozumienie.
-Coś się stało?-spytał smutnym głosem.
-Nie twój interes.-rzuciłam.
Szybko wyszłam z pokoju.
Muszę go gdzieś odprowadzić a potem wrucę do domku i ucieknę.
-Bianca . Powiedz. Co się stało? Apollo daje popalić?-spytał.
Przełknełam ślinę.
Miałam sucho w ustach i gardle.
-Nie-powiedziałam.
-To dlaczego jesteś .....-zacząła lecz nie skończył .
-No jaka?-spytałam ostro.
Leo popatrzył na mnie z niedowierzaniem.
-Taka inna jesteś.-powiedział.
-Inna?-spytałam.
Nie to on jest inny niż myślałam.
Mógł mi powiedzieć.
Przez cały czas gadałam przez iryfony z Kalipso.
Obgadywałyśmy Gaję i potwory.
Była dla mnie jak siostra...
Poczułam jakby ktoś wbił mi w serce sztylet .
-No tak powiedziałem.-powiedział cicho.
-Wiesz co? Ty lepiej nic nie mów ! -powiedziałam to tak głośno żę niektóre osoby popatrzyły na nas.
-Ale Bianca , oco ci chodzi?-spytał.
Miałam łzy w oczach.
Kochana ! Zero emocji! Jesteś twarda ! Wytrzymaj !
Pocieszała mnie Chione.
W sumie to dlaczego niemogę o tej sprawie zapomnieć?
spytałam.
Bo jego uczucia do niej są mocniejsze niż do ciebie...
usłyszałam smutny głos.
Zamknęłam oczy.
Poczułam ciepłom dłoń na moim ramieniu.
-Zostaw mnie.-szepnęłam.
-Dlaczego?
-N-n-n-nie mogę tak żyć ...-powiedziałam. I pędem pobiegłam do domku.
Po drodze popchnęłam paru herosów, trzy łowczynie , i Atenę.
-Przepraszam!-krzyknęłam w stronę bogini.
Atena spojrzała na mnie .
-Wszystko dob..-zaczęla  , lecz ja już byłam w domku.
Zamknęłam drzwi na klucz.
Oparłam się o nie plecami.
Usiadłam na podłodze.
Zaczęłam płakać.
Leo mnie wcale niekocha.
To dlaczego mnie całował?
On kocha Kalipso.
Dlaczego mi nie powiedziała?
Dlaczego mi nie powiedział ?
Dlaczego kocha ją a nie mnie?
Kto go zesłał na wyspę?
Przecież Percy na wyspie był z pare lat temu , chyba cztery lata mineły a na wyspie pojawił się Leo....
Ale jak?
Nie to niemożliwe....
Herosi trafiają na wyspę Kalipso co tysiąc lat....
Nagle poczułam że jakaś zimna dłoń przetarła mi policzek .
-Kochana. Niemogę na to patrzeć.-powiedziała Chione.
Przytuliła mnie.
-Chione .... kto wysłał Lea na wyspę?-spytałam.
Chione spuściła głowę.
-Ja...-powiedziała.
-Dobrze.-szepnęłam.
-Nie jesteś na mnie zła?-spytała.
-Niby czemu? Skąd mogłaś wiedzieć że pokocham Leona?-opdpowiedziałam.
Chione podniosła głowę lecz jej oczy skierowane były w podłogę.
-Chciałabym to zmienić-powiedzała.
Tak.
Siedziałyśmy tak chwilę gdy nagle Chione wstała.
-Oni idą. Musisz iść. Przez okno.-powiedziała i rozpłyneła się w powietrzu.
Ktoś szarpnął klamkę.
Odskoczyłam przerażona.
Szybko pobiegłam do pokoju.
Ktoś pukał w drzwi.
Chwyciłam pierwszą lepszą kartkę i napisałam : 
Zapłaciłam wielką cenę by być z Tobą...
Ale twoja obietnica....
Czemu mi nie powiedziałeś?
Wtedy nie robiłabym sobie nadzieji...
Nie szukajcie mnie i tak mnie nie znajdziecie...
Przepraszam Nico , nie mogłam inaczej ....
Oddana Bianca..

Rzuciłam ją na podłogę.
Wziełam plecak.
Ktoś ciągle walił w drzwi .
Otworzyłam okno.
Usłyszałam trzask.
Do domku wszedł Leo.
Spojrzał na mnie.
Szybko wyskoczyłam z okna.
-HALO!!! BIANCA UCIEKA!! 
Usłyszałam krzyk Lea.
Biegłam.
Muszę iść .
Muszę się przedostać gdzieś gdzie nikt mnie nie znajdzie.
Biegłam.
Nie. Nie mogę.
Nico on mnie straci po raz drugi.
Nie mogę.
Biegnę.
Nie. Zero wahania.
Podjęłam decyzję.
Już dawno.
Biegłam.
Jeszcze trochę.
Nikt mnie nie znajdzie.
Będę sama.
Biegnę.
Dam radę będę twarda.
Nie dam się.
Wbiegłam w las.
Wokół cisza.
Spokój jest.
Las.
Biegnę.
Dużo drzew.
Driad i Nimf.
Muszę uciec.
Biegnę.
Nie zatrzymuj się !
Muszę uciec.
Więc biegnę.
Omijam drzewa , krzewy i korzenia.
Tylko nie potknij się!
Dasz radę!
Już tchu mi brak.
Nagle słyszę róg.
Gonią mnie.
Nie.
Nie poddawaj się.
Muszę uciec.
Słyszę krzyki.
Są niewyraźne.
Są daleko.
Tak.
Nie znajdą mnie.
Będą szukać.
 A ja będę daleko.
Więc biegnę.
Uda mi się.
Leo ....
ja wciąż kocham cię.




*-*
~Ana