Pioseenki ☻

wtorek, 4 marca 2014

Rozdział XX

Bianca
Hmmm coś mi podpowiadało że ten pan jest z tego świata co ja. Może mieć z czterdzieści sześć w zwyż lat. Właśnie podeszła do mnie kelnerka. Ciągle się uśmiechała. Drżącymi rękami podała mi herbatę i kawałek ciasta. Stała nade mną zbyt długo. Puściłam jej niepewny uśmiech. Mogłabym przysiąc że kolor jej tęczówek się zmienił. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić ona zmieniła się w potwora...
Skóra cała zielona i pokryta łuskami, żółte oczy i dwa ogony jak u smoka zamiast nóg. Drakaina Scytyjska. Zaatakowała by mnie gdyby nie szybka reakcja siwowłosego pana. W mgnieniu oka znalazł się za Drakainą i krótkim ruchem przeciął monstrum na pół zmieniając je w pył. Ta akcja wcale mnie nie zdziwiła, spokojnie wziełam filiżankę i napiłam się gorącego płynu. Starszy pan pstryknął palcami i gapie zajeli się swoimi sprawami. Bez pytania dosiadł się do mnie. Odłożyłam bardzo powoli, herbatę na miejsce.
-Dzień dobry.-przywitałam się.
-Dzień dobry...  ja cię znam...-pokazał na mnie palcem.
-Ale ja pana nie.-odpowiedziałam.
-Jestem Rick...-zaczął. No tak! Przecież to....
-Riordan.-zakończyłam. Przytaknął.
-Co tutaj robisz herosie o wielkiej mocy?-spytał. Zanim cokolwiek powiedziałam on odpowiedział sobie sam.
-Uciekasz przed życiem?
-Ja nie ucieka..
-Och... przedemną nie da się uciec.
-Przepraszam bardzo... w takim razie kim pan jest ?-spytałam.
-Bogiem trollingu i życia...-powiedział.
Spojrzałam na niego wielkimi oczami. A jednak jestem władczynią śmierci....(pamiętacie jak wam pisałam żebyście zapamiętali jeden fragment? ;D)
-Życia powiadasz? To dlaczego ży... ty jesteś taki skomplikowany?-wiem to dziwnie zabrzmiało.
-Dobre pytanie. No więc jak już mówiłem jestem też bogiem trollingu. Kocham zaskakiwać ludzi! Znam historię każdej osoby z osobna. Wiem co lubią i o czym myślą. Umiem władać nad emocjami bogów i innych istot żywych. Potrafię je zmieniać. To ja wybieram jaką drogą idą. Kim są i co osiągneli.
Pokiwałam głową.
-To kim jestem? Czego chcę? I co mam robić? I dlaczego mam ci ufać?-spytałam.
-Sama mi powiedz. Jesteś inna niż pozostali.
-Acha dzięki za komplement, zawsze wiedziałam że odstaję od reszty.-powiedziałam.
-Ech nie chodzi mi o to... no jesteś silniejsza, masz wielką moc, naprawdę.-powiedział.
Skończyłam sernik i dopiłam herbatę. Wstałam od stołu.
-Czytałam twoje książki. Są niesamowite. Nie lubię tej części kiedy umieram.-powiedziałam.
Uśmiechnął się lekko.
-Sprytnie wymyśliłeś jak herosi mogą odnaleźć swój dom. Śmiertelnicy nie wiedzą że ta historia jest prawdziwa. Powstał nawet o tym film. Ciekawe kto mnie zagra?-spytałam.
-Nie powiem.
-Tak właśnie myślałam.
-Gdzie idziesz?-spytał Rick.
Właśnie. Przecież ja nie mam gdzie spać. Zaraz .... Wujo Rick napisał w ,,Ostatnim Olimpijczyku" że śmierć poniosło tylu dobrych i dzielnych herosów, takich jak Charles Beckendorf, Silena Beauregard, Michael Yew, Luke Castellan. Mogę przenieść się do Hadesu tam wyprowadzić ich na ziemię i ich ożywić. To dobry pomysł.
-Nie powineneś tego wiedzieć?-odpowiedziałam.
-Jesteś herosem śmierci. Nie mam wpływu na twoje życie.
-No dobra, idę do Hadesu.
-Idę z tobą. Nie wejde do środka tylko poczekam.
-Dobrze.
-To ruszajmy w drogę.
-Tak.-przytaknęłam. Gdy wyszliśmy przed kawiarnią czekało czarne auto. Zwykłe bez żadnych 'bajerów'. Rick skierował się w jego stronę.
-To mój samochód.-powiedział.
-Domyśliłam się.
Wsiedliśmy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na cmętarz zajechaliśmy dość szybko i bez problemów.  Zanim wysiadłam Rick mnie zaczepił.
-Co chcesz zrobić?-spytał.
-Ożywić paru herosów.
Rick zbladł. Powoli przełknął ślinę.
-Nie idziesz?-spytałam.
-Jest strasznie zimno.-powiedział zmieszany.
-Przecież jest środek lata.-odparłam.
-Em. No teorytycznie tak, ale...
-Pan się boi. Nigdy nie miał pan dotyczenia ze śmiercią.
-Hmm. Tak. Zawsze od niej uciekałem. Boje się jej.-powiedział.
Rozumiem. Każdy boi się śmierci. Nawet ja choć już raz umarłam.....
Wyszłam z auta. Szybko weszłam na teren cmętarzu. Poszłam na najciemniejszy kawałek jaki zdołało mi się wybrać. Cała skupiłam się na wielkich, czarnych, zrobionych z metalu, drzwi.
Przedemną wyrosły identyczne jak w mojej wyobraźni. Dobra mam z 30minut. Szybkim ruchem je otworzyłam. Schody na których stałam prowadziły w dół. Zbiegłam po nich.
Znalazłam się obok pałacu mojego taty. Ruszyłam w stronę pól (pul -Ter xD) Elizejskich.
(obdawanżowana noga -Ter xD)

2 komentarze:

  1. Pierwsza....
    Suuper.... krótki, ale miałam Ci to wybaczyć. Wyszło świetnie :D
    Wujek Rick ma stracha xDDD
    Dobra nie mam pojęcia co napisać "siostra" więc napiszę tylko tyle, że rozdział jest stanowczo za krótki, ale świetny... Czekam na next'a... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ale dlaczego się nie podpisałaś WHAY ??Pisze w tym samym momencie co Luci XD

    -Ter

    OdpowiedzUsuń