Bianca
Wparowałam do środka.
Z hukiem zatrzasnęłam drzwi.
Byłam wściekła i smutna.
Weszłam do salonu.
Na kanapach siedzieli bogowie i Chejron.
Podeszłam do mojego taty.
-TY! Dlaczego mi nie powiedziałeś!?-krzyknęłam na niego.
Wszyscy byli zdezorientowani...
-Mów!-krzyknęłam.
Wyraz mojego taty był komiczny ale mi się nie chciało śmiać.
-Eee kochanie, o co chodzi?-spytał łagodnie.
-Co się stało?!-powtórzyłam.
-No co?-spytał po raz drugi.
-Nie powiedziałeś mi o mojej matce... że ona.. ona i .... tamta...-zaczęłam płakać.
Mój tata przybrał kamienną twarz.
Spojrzał na Zeusa i Posejdona wzrokiem "Mówiłem że tak będzie.".
Podszedł do mnie Apollo. Chciał mnie przytulić ale go odepchnęłam.
-Nie zbliżaj się do mnie.-syknęłam.
-Dlaczego?-spytał.
-Nie chcę żeby mnie ktoś d o t y k a ł.-odpowiedziałam.
On podniósł ręce w obronnym geście.
-Jasne, spoko, okej.-powiedział.
Spiorunowałam go wzrokiem.
-No więc!?-to pytanie skierowałam do Hadesa.-Co mi powiesz?
-Bianca.... zrozum że twój tata chciał dla Cie...-zaczął Zeus.
Spojrzałam na niego.
-A ty wcale nie jesteś lepszy! -krzyknęłam.
Zamurowało go.
- Dlaczego zawsze wszystkiego dowiaduję się ostatnia?! Dlaczego nikt mi nie powiedział prawdy?! Dlaczego ta cholerna przepowiednia dotyczy mnie?! A nie Percy'ego ?! Przecież on jest taki.... genialny..-powiedziałam. Targały mną silne emocje. Czułam jak wzrasta we mnie złość, wściekłość i nienawiść. Miałam ochotę kogoś zabić.
Moje boskie ADHD.
Wszyscy byli przerażeni, patrzyli na mnie szerokimi oczami.
Tylko Hades miał normalny wyraz twarzy.
Spojrzałam w ziemię...
Wokół moich nóg wiła się czarna i gęsta mgła....
Zmrużyłam oczy i spojrzałam na bogów.
-Mam tego dość! Jestem dla was ważna bo nazywają mnie 'cennym towarem'?-spytałam.
-N-nie...-zaczął Zeus.
-Nie? Czemu wy mnie okłamujecie? Zatajacie przede mną prawdę?-spytałam zrozpaczona.
Mgła zakrywała mi już kolana.
-Sama wiesz.To dla twojego dobra...-powiedziała przerażona Atena.
-Mojego dobra? O czym ty mówisz? Jesteś boginią mądrości, powinnaś mnie zrozumieć.-pokręciłam głową.
Spuściła wzrok. Hades wstał.
-Kochanie...-zaczął.
-Nie nazywaj mnie kochanie! Ty wcale mnie nie kochasz! Ty nikogo nie kochasz! Nie mów tak do mnie! Nie chcę cię znać! Nie chcę znać was wszystkich!-krzyknęłam.
Mój ojciec otworzył usta....
Wybiegłam.
To się nazywają emocjonalne pożegnania.
Szybki plan działania.
Najpierw się spakować.
Potem uciec z Obozu.
Znaleźć się w mieście.
Uciekać.
Albo nie....
Dlaczego mam uciekać?
Zmierzę się ze swoimi słabościami i dam radę.
Zostanę w miejscu, będę walczyć.
Nie dam nikomu satysfakcji że moje życie się rozwala.
A zwłaszcza Gaji, bo to przez nią wszystko się rozpada.
Wparowałam do domku, na szczęście nikogo tam nie było.
Spakowałam niezbędnę rzeczy do czarnego plecaka z logo mojego ulubionego zespołu Heavy metal'owego ( Nwm czy dobrze to zapisałam ale wiecie o co mi chodzi... prawda ?)
Szybko wyszłam.
Przeszłam między innymi domkami, obok areny i w końcu stanęłam koło sosny Thalii. Spojrzałam na nie.
Potem za siebie. Zbliża się walka z Gają a ja uciekam...
Nie.
Ja nie uciekam, ja idę przed siebie by zrealizować to co mogę jeszcze załatwić, czyli Gaję.
Podobno mogę władać śmiercią.....(teraz zapamiętajcie ten fragment!!!!!)
Hahahahahahahahahahahahahahahaha!!!
Co za idiotyzm....
To tak jakbym spotkała starszego pana i on by mi powiedział że jest władcą życia....
Hahahahaahahah.....
Ruszyłam w stronę obozu Rzymian .
Jeśli jeszcze raz spotkam tego od miśków to dam się ponieść mojemu ADHD....
Uśmiechnęłam się pod nosem.
Szybko i chyłkiem udało mi się przebiec przez ten obóz.
Nie spojrzę w tył!
Nie dam się uwieść emocjom!
Nie popełnię tego błędu co Orfeusz!
Wziełam głęboki oddech.
Zaczęłam biec.
Biec przed siebie, czułam się wolna.
Dam radę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dotarłam do miasta.
Byłam głodna i zmęczona.
Na szczęście zabrałam pieniądze.
Weszłam do jakiejś kawiarni.
-Dzień dobry, witamy w Coffe shop . Co podać?-spytała, przyjaźnie kelnerka.
Była ubrana w brązowąsukienkę z logo firmy.
Coś mi tu nie pasowało...
-Na razie herbatę i sernik.-powiedziałam.
Kelnerka ciągle się uśmiechała i patrzyła na mnie.
Poszłam wolnym krokiem do pierwszego lepszego stolika.
Rozejrzałam sie po kawiarni.
Ściany koloru jasnego brązu wymieszane z ciemną czekoladą.
Stoliki z drewna i krzesła też.
Na każdym z nich paliła się świeczka o zapachu kawy...
Ale ja w powietrzy wyczuwałam jeszcze coś, ale ten durny aromat kawy mi przeszkadzał.
Przed moim stolikiem siedział jakiś starszy pan.
Siwe krótkie włosy, jasnobrązowa marynarka.
Siedział tyłem więc nie widziałam jego twarzy.
-A
Pierwsza ! No ile można było czekać na następny rozdział ??? Czyżby ten pan to wujek Rick ? Fragment ''Nie spojrzę w tył!'' przypomina mi fragment z Mam tę moc
OdpowiedzUsuń''Nie zrobię kroku w tył... Nie spojrzę nigdy wstecz!''
Nw czy to zamierzone czy nie.
Czekam na następny rozdział
Pozdrowienia z domku nr 3
~Lucy
Nooo w końcu!!! rozdział jest straaasznie króciutki, nie da się zaprzeczyć :c niech zgadnę: w tej kawiarni są potwory??? Nie rozumiem zachowania Bianci... Pogieło ją czy jak? Po co ucieka z obozu? Nawet się z Leo nie pożegnała... Jak niby sama chce zniszczyć Gaję? Przecież Gaja to ziemia, jest w wielu miejscach na raz, a Bianca nie zna nawet jednego z tych miejsc... No cóż, czekam, jak to się wszystko wyjaśni ;)
OdpowiedzUsuńNareszcie... powinnam Cię zabić, ale w końcu dodałaś rozdział więc na razie się powstrzymam... NA RAZIE.
OdpowiedzUsuńOgółem rozdział suuuuuuuper, ale...
No właśnie ALE. Czemu taki krótki?
Dobra nie narzekam, bo był świetny... Liczę szybko na kolejny, a jak nie to...
Szczegóły już chyba znasz "siostrzyczko"...
Cóż więcej dodać?
No właśnie nwm... zazwyczaj dużo gadam, ale jakoś słów mi brak (w pozytywnym sensie rzecz jasna :D )
No to tyle. Czekam na next'a i mam nadzieję, że będzie dłuuuuuuuuuuuugi i szybko się pojawi :D
*Tajemnicza*