Pioseenki ☻

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział XVII

Chcecie Percabeth ?
Chcecie Biaeo (?) Lenca(?) ( Bianca+ Leo ♥ ) ?

Spokojnie......
Rozwalę te parringi ^^ <------- jakby co tego tu nie ma ;D
Ale w przyszłości rozwalę XD


BIANCA

Nico poprawił miecz, który trzymał w prawej ręce.
-Odsuń się.-powiedział.
-Nie-e.-powiedziałam.
Zacisnął zęby.
Nie mogę dopuścić do bujki...
Zeus mnie zabije.
Nie myślałam co robię.                          YOLO 
(Teraz leci Wrecking Ball)
Z całej siły popchnęłam Nica w Percy'ego, który stał za nim.      TROLL BY BIANCA XD
Obaj upadli na podłogę.
Nagle ktoś z tłumu krzyknął:                                                  :O LOL xd
-JEEEEEEEEEST !
Może chciał to krzyknąć dyskretnie?
Rozpoznałam ten głos.
To Jason Grace.
Wszyscy na niego spojrzeli.
On zaczął tańczyć w miejscu.
Na początku myślałam że mam halucynacje, ale każdy miał niepokój na twarzy.
-Ekhm.-chrząkneła Piper.
Jason rozejrzał się po sali.
-Niezły rzut Bianco.-powiedział poważnie.
Nico wstał. Percy też.
Patrzyli na mnie oburzeni.
Mój brociszek był cały czerwony...
Hmmmmm...                                                UUUUUUUUU *U*
-Bianco , dlaczego bronisz potwora?-spytała Anabeth.
-Bo ..... On wie.... prawdę.....-powiedziałam.
-ON? Pfff .... proszę nie denerwuj mnie.-odpowiedziała.
-Masz coś do dwu różno kolorowo okiego, z ogonem facia ?-spytałam.
-Tak. To jest potwór.-powiedziała.
-Ejj no weź, wiem o tym, ale on ..... mi powiedział prawdę-powiedziałam.
(teraz leci Sylwia Grzeszczak -Księżniczka ;---;)
TATA M GROZI ŻE WYŁĄCZY WI-FI -,-'
Wrrrrr



oh REALY ?!

Dam Wam coś o .....

TAMTAMTAMTAMTAM......
OPOWIADANIE PRZESŁANE NA PRIV NA MOJĄ STRONKĘ NA FB ^^
AUTORKO TEGO ŻĄDZISZ ! XD


Towarzystwo Reyny i Octaviana już dawno ją znudziło. Szła do swojego pokoju, gdy usłyszała krzyki w pokoju swojego chłopaka. Ciekawość wzięła górę, musiała podsłuchać.
-...i myśl co chcesz! To nigdy nie było mi potrzebne do szczęścia! –Jason był w trakcie kłótni, ale z kim? W tedy usłyszała drugi głos…Percy.
-Świetnie! Możesz iść, powiedzieć jej. Ale to i tak niczego nie zmieni. –był łagodniejszy. Potem usłyszała jego cichutkie załkanie. –Ty…uderzyłeś mnie. –Nie mogła bezczynnie stać za drzwiami. Wpadła tam jak petarda i z całej siły krzyknęła:
-PRZESTAŃCIE! –oboje spojrzeli na nią zdezorientowani. Pierwszy odezwał się Percy.
-Tak, jasne. Musisz wiedzieć, że ja też nigdy tego nie chciałem. A wiesz czemu?! Bo chciałem Piper! –pocałował ją na oczach Jasona, a najdziwniejsze, że nie miała z tym problemu.
-Ja, ja pragnę jej bardziej!-krzyknął i zanim zdążyła zaprotestować złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Percy odepchnął go jednym szybkim ruchem.
-Więc gramy w ten sposób? –warknął i przyparł go do ściany. Przez sekundę patrzyli sobie w oczy ze złością, ale potem Jason stracił bluzkę…Percy z resztą też. Piper nigdy nie widziała tyle emocji; nienawiść i zauroczenie toczyły walkę. Postanowiła przypomnieć im, że nie są sami.
-Emm.. chłopaki? –zareagowali natychmiast. Zaczęła się zastanawiać, czy dobrze zrobiła, ale już za sekundę ogarnęła ją fala ciepła. Jason całował ją, a Percy z niezwykłą czułością pozbywał się jej ubrań. Gdy oboje się podnieśli i zaczęli zabierać się za siebie…w słabym świetle lampy, bez koszulek z poczochranymi włosami, wyglądali tak idealnie, tak nieosiągalnie, jak gdyby anioły spadły z nieba. Nim się zorientowała Jason zniżył się do jej poziomu. Zobaczyła tylko jego łobuzerski uśmiech i nie zdążyła nawet zaprotestować, gdy poczuła rozchodzące się fale ciepła. Percy całując ją, tłumił jej jęki. 

******************************************

Gdy Jason obudził się rano nie był pewien tego co się wczoraj zdarzyło. Poczuł zapach alkoholu, a gdy się odwrócił zorientował się, że leży obok Piper i Percy’ego, który przytula ją do siebie z czułością…większą niż kiedykolwiek robił to z nim. Ogarnęło go lekkie uczucie zazdrości, lecz powstrzymał się. Percy lekko otworzył oczy i spojrzał na niego z rozmarzeniem. 
-Cześć słońce. –wymruczał. Normalnie Jason uległby temu, ale sposób w jaki traktował Piper nie dawał mu spokoju. Wczoraj…być może on nie kłamał, mówiąc, że zawsze chciał tylko jej. Wstał i podszedł do okna. 
-Wybacz, ale ja….ja tak nie potrafię. –wyszeptał. –zrobiliśmy jej krzywdę Percy. –poczuł ciepło na swoim odkrytym ramieniu…ciepło jego ust. Jego delikatny oddech drażnił skórę. 
-Przestań…było, aż tak źle? –wyszeptał wprost w jego ucho. Jason zamruczał i przejechał ręką po jego policzku. W tedy do pokoju wpadła Annabeth i Thalia. Piper gwałtownie się obudziła i zakryła kołdrą. 
-Mówiłam ci! –wykrzyczała Thalia. –Brawo braciszku…-to ostatnie zabrzmiało jak sarkazm. Annabeth podeszła i uderzyła Percy’ego w policzek. W jej oczach pojawiły się łzy.
-Jak mogłeś…-wyszeptała.-A z tobą się jeszcze policzę! –warknęła do Piper i wychodząc trzasnęła drzwiami.




dobranoc ;*

~A


7 komentarzy:

  1. Rozdział teki sobie, ten tekst na dole najlepszy! xD Dobra, ja tu idę kminić co zrobić w Shocie o Jack x Elsa :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem nową czytelniczką tego bloga ... Wciągnęła mnie to siostra ..A ten rozdział zajumisty ... :D Super jest .. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi tam sie podoba zarówno Twój tekst jak i ten poniżej... :) Jak zwykle super chociaż to na dole ryje psychikę xD
    Zapraszam do mnie na http://troche-inna-opowiesc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :3
    I tradycyjnie zapraszam do mnie:
    wodnisteopowiesci.blogspot.com
    Życzę weny!
    ~ Jacper

    OdpowiedzUsuń
  5. Loooolsyyy xD Moje ryjące zboczone opko xDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń